Jednym z większych mitów dotyczących prawidłowego odżywiania jest ten o konieczności spożycia ostatniego posiłku około godziny 1 Jest to bzdura powtarzana przez pseudo-dietetyków, udzielających się głównie w czasopismach kobiecych. Popatrzmy na to realnie. Aby organizm mógł prawidłowo funkcjonować, najlepiej jest spożywać 5-6 mniejszych posiłków dziennie. Pozwala to na regularne pobudzanie metabolizmu, a to z kolei pomaga unikać uczucia głodu. Próba zaśnięcia na pusty żołądek jest z góry skazana na porażkę. Przyjmując teorię o ostatnim posiłku ok. 18 i kładąc się spać ok. 23-24, organizm pozostaje aż 5-6 godzin bez dostarczonego pożywienia. To sprawia, że oprócz uczucia głodu, dodatkowo organizm w pierwszej kolejności spala nasze wcześniej wypracowane mięśnie, zamiast tłuszczu. Wówczas cała nasza praca na siłowni może nie przynosić większych efektów. Ostatni posiłek dobrze jest zjeść 2-3 godziny przed snem. Niech to będzie coś lekkiego, co nie będzie zalegać długo w żołądku np. twaróg albo duszona ryba z odrobiną warzyw.
Jednym z podstawowych wskaźników prawidłowości masy ciała jest tak zwany Body Mass Index (BMI). Z pewnością jest jednym z najszybszych sposobów obliczania czy mamy nadwagę. Jednak jego skuteczność jest dość mocno naciągana. Przede wszystkim dlatego, że pomija on wiele istotnych kwestii. BMI opisuje jedynie stosunek cyferek na wadze do ustalonego wskaźnika. Tymczasem, gdyby przyjmować ten wskaźnik za wyrocznię, to większość sportowców, których treningi opierają się na budowaniu masy mięśniowej, miałoby nadwagę. BMI nie uwzględnia przede wszystkim procentowego wskaźnika tkanki tłuszczowej w organizmie. Gęstość mięśni jest większa niż tłuszczu, dlatego też sam wskaźnik na wadze nie mówi wiele o naszym organizmie. 10 %-15% tkanki tłuszczowej u młodego mężczyzny uznaje się za wartości niemalże idealne. U kobiet wartości te są trochę podwyższone. Zejście poniżej tych wartości jest już pewnego rodzaju sztuką, która udaje się tylko nielicznym. Aby wykonać prawidłowy pomiar i ocenić realny stan organizmu, najlepiej jest wybrać się na badania do kliniki sportowej.